Proszę państwa, mamy piękny sobotni poranek! Nic nie zmusza do zerwania się z łóżka i połknięcia w biegu kanapki z szynką. Także dziś chleb możemy sobie odpuścić i sprawić by ten najważniejszy posiłek w ciągu dnia był inny, smaczniejszy i pożywniejszy. A że czas mnie nie goni, mogę odejść od zasady Mojej Minimalistycznej Kuchni - zużyć więcej składników niż 4 i dłużej posiedzieć przy "garach".
Ostatnio zrobiłam 30 i byłam z siebie taka dumna. Ale teraz cały tydzień ćwiczyłam, więc spróbuję 40. Bez przymusu. Spałaś 4,5 godziny, miałaś ciężki dzień. Nie musisz. Właściwie to chyba za dużo. Za wysoko postawiłaś poprzeczkę. Sukcesem jest już to, że więcej pływasz, niż się bawisz. W styczniu większość czasu nurkowałaś wpadając na dziwne pomysły, a przepłynęłaś może 15 basenów.
Wykorzystuję 100 % swojej doby. Ma szkielet, na którym się opieram, ale wystrzegam się rutyny. Szkieletem mojego dnia nazywam nawyki i rytuały, które pomagają mi się lepiej zorganizować.
Śpię fazami. Zasypiam o 24 (w masce), wstaję o 6. Wyłączam budzącą mnie I need a minute, zakładam ciepłe, różowe kapcie oraz jeszcze bardziej różowy szlafrok i już nie mam wymówki, że zimno, więc zostanę pod kołdrą. Rano mam mnóstwo energii i chęci, bo wiem, że zaraz zjem pyszne śniadanie. Ale najpierw piję wodę z cytryną i imbirem.
Nie planowałam osobnego wpisu z tego wyjazdu. Nie zobaczyłam satysfakcjonującej liczby miejsc, a zdjęcia wyszły trochę smutne. Jednak gdy wczoraj chciałam pooglądać zdjęcia ze Szwajcarii, przypomniałam sobie, że zaginęły na popsutym dysku, który został wymieniony na nowy, piękny, świecący oraz bardzo czysty. I właśnie w takich chwilach doceniam moją Fabrykę Endorfin- archiwum pięknych chwili.