Szkic podsumowania roku 2018

By Marta Deląg - 15:17



To był bardzo intensywny rok. A przy tym bardzo harmonijny. To jedna z moich najważniejszych zasad życiowych, żeby pracować ciężko, ale pozwalać sobie na równie „intensywny” odpoczynek pełen przyjemności. Przeglądając zdjęcia z tego roku widzę, jak bardzo doceniałam małe rzeczy.
Setki zdjęć na rowerze w słoneczny dzień, z książką nad jeziorem, w hamaku, na spacerze w nowym miejscu, lodów, pflamkuchen i muellermilch. Utrzymywałam się za 450 euro miesięcznie. Tyle kosztowały mnie najszczęśliwsze miesiące mojego życia, czyli znaczniej poniżej średniej wydatków w Berlinie. Większość rzeczy sprawiających mi radość kosztowała mniej niż 2 euro, albo była darmowa.

2 wyjazdy na Majorkę
Brzmi super? A jeszcze lepiej, gdy za nocleg w miejscach z najlepszym widokiem na wschód słońca nie płacisz nic, a za loty średnio 10 euro. Wyobrażałam sobie nudną wyspę pełną kurortów dla niemieckich emerytów, i to oczywiście też można znaleźć, ale poza tym są piękne plaże, góry, dzikie zwierzęta, jaskinie, klify. Na pewno polecę tam jeszcze nie raz, bo wciąż jest wiele do zobaczenia.




Praca
To był zdecydowanie rok pracy. Zaczęłam w marcu, pracuję nadal. Jedyną przerwę miałam w sierpniu kiedy szukałam stażu i musiałam czekać do września na onboarding. Ale nawet wtedy czasem wpadałam do mojej trzeciej pracy oprowadzać turystów na Segwayach.

Ludzie
Mieszkanie w akademiku pozwoliło mi poznać większość Erasmusów (łącznie przed dwa semestry ok. 100) i mimo, że ze zbyt wieloma się nie zaprzyjaźniłam na tyle, żeby nadal być w ciągłym kontakcie, to dowiedziałam się o świecie, krajach i kulturach więcej niż przez całe życie z książek. Na uczelni i w pracy za to miałam kontakt z emigrantami, którzy byli w Niemczech już dłużej.
Poza tym nie poniosłam zbyt wielu strat wśród starych przyjaciół z Polski, a trochę się tego obawiałam. Poznałam też nowych, świetnych ludzi już po powrocie; na studiach i  w nowej pracy.
podsumowując ten rok, nie mogę pominąć osoby, która w ogromnym stopniu przyczyniła się do tego, że był tak wspaniały; która wspierała w trudnych momentach i świętowała te dobre. I, mimo że nasze drogi się w pewnym momencie rozeszły, nie skreśla to wszystkich pięknych momentów, a ja staram się nie traktować tego, jako porażki, tylko jak powrót ze wspaniałej podróży, z której zostały wspomnienia i doświadczenia.


Auto-stop
ASR był moim noworocznym postanowieniem. Niestety nie dostałam się. Z zazdrością oglądałam relację, ale żeby nie pozostać całkiem bezczynną, pojechałam stopem z D. na wesele. Z Berlina pod granicę z Białorusią i z powrotem. Poza tym stopowałam kilka razy na krótkich odcinkach (na Majorce, w Bawarii (bo tak się zapatrzyliśmy w Alpy, że przegapiliśmy ostatni autobus), a nawet w Berlinie (kiedy nie chciało nam się po ciemku schodzić z Teufelberg).




Porzuciłam ten szkic. Pewnie mama mnie zagoniła do lepienia pierogów. Ale kiedyś wrócę i go dokończę. 

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze