Z pamiętnika młodej Freshynki cz.2

By Marta Deląg - 21:32


12 sierpnia wtorek
Po dniu przerwy z nową energią wróciłam do pracy. Nie dogadaliśmy się z szefem, który powiedział, że mam przyjść "na rano". No to przed 6 byłam pod sklepem. Okazało się, że miałam być na 8 :D
Na szczęście nie musiałam wracać. Dzisiaj pracowało się fajnie. 8 godzin szybko minęło. Dostawa przyszła chwilę przed końcem mojej zmiany, więc się nie nadźwigałam.

13 sierpnia środa
Narzekałam na tę pracę, ale dzisiaj myślę, że mogłam trafić gorzej. Aplikowałam przecież do wykładania towaru w marketach i rozdawania ulotek. Mimo, że praca we Freshu jest dla mnie dosyć ciężka to przynajmniej nie narzekam na nudę. Dzisiaj zmieniały się wszystkie promocje, więc oprócz codziennych obowiązków miałam też wypisać nowe ceny na "warzywniaku", a potem umieścić kilkadziesiąt przecenionych metek przy produktach. Nawet mi się podobało to szukanie odpowiedniego towaru i zmienianie ceny, jednak w pewnej chwili zrobiło mi się słabo. W głowie miałam tylko nazwy promocyjnych produktów, a przed oczami mroczki. Przyczyną mogło być to, że nie miałam czasu czegoś zjeść oraz częste zmienianie pozycji- najpierw pochylanie się i zmienianie cen przy produktach na dolnych półkach, a później szybkie prostowanie się do towaru wyżej umieszczonego. 
Znowu udało mi się uniknąć dostawy, lecz też drugi raz miałam manko- 10 zł. Można powiedzieć, że przez 1,5 godziny pracowałam za darmo. Jednak tym razem się nie przejęłam.

14 sierpnia czwartek
We Freshu byłam jeszcze przed wschodem słońca. Dzień zaczął się słabo. Pierwszy raz pracowałam z panią Elą. Wcześniej widziałam ją tylko przed końcem mojej zmiany. Budziłam we mnie sympatię. Jednak miała inne zwyczaje, niż pani Marzenka. Okazało się, że wcześniej robiłam dużo błędów, np. nie zauważyłam, że siatki z ziemniakami dzielą się na jedno-kilogramowe i 2,5-kilogramowe i po prostu napisałam "siatka 3,99", podczas gdy 1 kg ziemniaków luzem kosztuje 99 groszy :D
Dowiedziałam się też , że sprzedałam też kilka słodkich bułek po tej samej cenie, co inne słodkie bułki (różnica 14 gr.) i  że zostawiłam bałagan na stanowisku z hot-dogami. (Sprzątam tam co mniej więcej 15 minut !). Zawsze uważam słuszną krytykę za rozwijającą. Jednak jestem na nią bardzo wrażliwa i w pewnym momencie, po kolejnym upomnieniu, moje emocje skumulowały się w zatokach i myślałam, że zaraz się rozpłaczę. Z uśmiechem i łzami w oczach obsługiwałam kolejnych klientów. Po chwili mi przeszło, a relacje z panią Elą do końca dnia układały się bardzo dobrze. Znalazłyśmy nawet wspólne tematy do rozmowy. Boję się tylko, że pani Marzena będzie miała przeze mnie nieprzyjemności, bo część winy za moje błędy zrzuciłam na nią i teraz mi głupio. 
Szef spytał, czy mogę zostać 1,5 godziny dłużej. Wolałam jednak, ten 10 złotych warty czas, przeznaczyć na chwilę dla siebie, przyjaciela i obiad przed angielskim.

15 ,16 sierpnia piątek, sobota
Już zapomniałam jakie to cudowne uczucie mieć weekend!

17 sierpnia niedziela
Myślałam, że w niedziele może pracować tylko kierownik. Jednak na umowę zlecenie to nie działa. Jednak daję radę. Dzisiaj na 8, więc można powiedzieć, że się wyspałam. Po dwóch dniach wolnego, przed kolejnymi trzema. Dostałam pierwszy w  życiu urlop. Dzisiaj pracuję z Asią- studentką.  Aż się dziwię, że szef zostawił nam opiekę nad sklepem. Jest dobrze. Staję się częścią społeczności z okolic Fresha. Wiem, że pani wyglądająca jak mama mojej przyjaciółki pali L&My forwardy linki, pani z Alior Banku Viceroye setki czerwone, a jej kolega zawsze podczas przerwy kupuje u mnie hot-doga. Małej dziewczynce wypadł ząb i dostała pieniądze od Wróżki Zębuszki, więc kupi sobie konika. Pani w zielonym płaszczyku miała operację żołądka i stara się jeść zdrowo. A pan w roboczym ubraniu kupuje 3 pączki, bo przecież pracuje i jakoś trzeba żyć. Starsza pani kupuje bułkę, a gdy się dowiaduje, że sama ją upiekłam, po pół godzinie wraca do sklepu chwaląc mnie i kupując kolejną. 
Tak mija mi dzień. Naprawdę się cieszę, że mogę pracować wśród ludzi. Mam jeszcze jeden powód do szczęścia, nawet podwójnego- urlop w czasie wakacji.
Berlinie, nadchodzę!

Imiona zostały zmienione

  • Share:

You Might Also Like

3 komentarze

  1. Oj, łatwo to Ty tam nie masz...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie pracowałam w sklepie, stałam się korpoludzikiem :) Jednak kiedyś z ciekawości poszłam pracować na jeden dzień do magazynu, akurat wylądowałam w chłodni. Było męcząco, zimno, pod koniec dnia bolały mnie już plecy i wtedy postanowiłam, że nigdy więcej. Nie powiem, żeby praca w korpo była lekka i przyjemna, bo wymaga mnóstwo pracy umysłowej, ciągłego uczenia się, posługiwania się angielskim przez cały czas. Ale wiem, że osoby pracujące w sklepie czy w magazynie trzeba podziwiać. Wykonujesz ciężką pracę, ciągle masz do czynienia z pieniędzmi i właściwie ciąży na Tobie wielka odpowiedzialność. Trzymam kciuki za to, by Ci się we Freshu wiodło jak najlepiej, a jeśli jednak marzy Ci się coś innego, to aby Ci się spełniło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, praca we Freshu to tylko kilkudniowa przygoda, póki jeszcze nawet nie mam matury. Przynajmniej motywuje mnie do nauki i rozwoju, żeby w przyszłości nie musieć 8 godzin dziennie stać na kasie i nosić zgrzewek napojów. Dziękuję za komentarz :)

      Usuń