oglądamy #8 Czarny łabędź, Pearl Harbor, Honor i miłość

By Marta Deląg - 21:36

film film na wieczór laptop herbata zima

Seria wpisów oglądamy (wcześniej "do oglądania") to nie zbiór recenzji z fachową opinią o grze aktorskiej i montażu. Nie znam się na tym, ale lubię oglądać filmy. Tu są tylko moje świeże przemyślenia nawet nie próbujące udawać porządnych recenzji. Chcę Wam ułatwić wybór przedstawiając te filmy, których nie wyłączyłam po 10 minutach. 

Czarny łabędź
Nina (Natalie Portman) jest baletnicą. Poznajemy ją gdy walczy o zagranie głównej roli- białego i czarnego łabędzia w balecie Piotra Czajkowskiego "Jeziorze Łabędzi". Dziewczyna jest ambitna, spokojna i ułożona. Mieszka tylko z apodyktyczną matką (byłą baletnicą, po której prawdopodobnie "odziedziczyła" pasję). Jej różowy pokój z masą pluszaków i białymi mebelkami nawet dla mnie jest za słodki. Nina idealnie pasuje do roli białego łabędzia. Zagranie czarnego- podstępnego, pewnego siebie, uwodzicielskiego sprawia jej wielki problem. Ale ona dąży do perfekcji i nawet nie zauważa, gdy historia z baletu Czajkowskiego przestaje być tylko fikcyjną bajeczką o łabędziach.


black swan czarny łabędź natalie portman balet

Spodziewałam się kolejnego filmu o trudnej drodze do sukcesu, poświęceniu i ciężkiej pracy, a przede wszystkim o balecie; filmu z piękną operową muzyką. Na szczęście ktoś wymyślił to inaczej. Dziwna, zupełnie nie w moim typie ścieżka dźwiękowa sprawia, że nawet zwyczajne sceny jak pogawędka dziewczyn w toalecie trzyma w napięciu. Kilka razy chciałam krzyknąć mimo że nic szczególnego się nie działo. Oczywiście stwierdzenie, że fabuła wolna jest od drastycznych scen jest błędne i nie obejrzałabym tego filmu z dziesięcioletnią siostrą (nawet gdybym ją miała i gdyby nie wiem jak kochała balet). 

Obejrzałam od początku do końca, bez żadnej przerwy, co mi się naprawdę bardzo rzadko zdarza i śmiało mogę stwierdzić, że film jest fantastyczny- najlepszy, a zarazem najdziwniejszy jaki ostatnio widziałam. 


pearl harbor film recenzja

Pearl Harbor
Jak zobaczyłam piękną końcówkę w telewizji to postanowiłam obejrzeć cały film. Wiem, słaba motywacja. Ale początek "Pearl Harbor" jest również bardzo ładny- przystojni żołnierze, wyszminkowane kobiety i Ameryka wczesnych lat 40.
Rafe (Ben Affleck) i Danny (Josh Hartnett) przyjaźnią się od dzieciństwa. Od małego dzielą też wspólną pasję- lotnictwo. Z wiekiem muszą się podzielić jeszcze jedną rzeczą- kobietą. Piękną pielęgniarkę Evelyn (Kate Beckinsale), dzień przed swoim wyjazdem na misję w Wielkiej Brytanii, uwodzi Rafe. Kiedy jego samolot się rozbija i zostaje uznany za zmarłego, przyjaciel postanawia "zaopiekować" się samotną kobietą.   Sprawy się komplikują, gdy Rafe cały i żywy powraca z Anglii.

Chciałabym nie spojlerować, ale do istotnego momentu dochodzi dopiero w połowie filmu. Wtedy hawajska sielanka się kończy. A nienaganna biel marynarskich mundurów zostaje zmieszana z błotem i krwią. Wydawać by się mogło, że umieszczenie wzruszającej love story na tle topiącego się statku to próba powtórzenia   wielkiego sukcesu "Titanica". Tylko, że tym razem nie chodzi o jeden okręt, a kilkanaście. W końcu to atak na Pearl Harbor- wydarzenie, które pchnęło Stany Zjednoczone do przystąpienia do II Wojny Światowej. Sam nalot został chyba nieźle pokazany, ale sceny bombardowań i ataków zwyczajnie mnie nudzą, więc wolę się nie wypowiadać.
Evelyn Pearl Harbor make up

Trzy rzeczy podobają mi się w "Pearl Harbor" najbardziej. Po pierwsze- kadry. Po obejrzeniu, zatrzymywałam film w losowych momentach. 9/10 razy trafiałam na klatkę, która mogłaby być pięknym zdjęciem. Drugą rzeczą jest muzyka. Soundtrack napisany przez genialnego Hansa Zimmera od dwóch dni można usłyszeć otwierając drzwi do mojego pokoju. A ostatnią sprawą, o której napiszę jest charakteryzacja. Uwielbiam klimat pierwszej połowy XX wieku! Zachwycałam się w Wielkim Gatsby'm, zachwycam się i teraz patrząc na pielęgniarki z Pearl Harbor. Trochę niepokoi mnie fakt, że swój zawód wykonywały w rozpuszczonych włosach i bez rękawiczek, mając na ustach czerwoną szminkę nawet w chwili gdy setki osób potrzebowały natychmiastowej pomocy. Jednak makijaż  i stroje pokazane w filmie są cudowne! Próbowałam nawet się pomalować a'la Evelyn, ale wolę nie pokazywać efektów ;)


I chyba właśnie ten film zachęcił  mnie do wybrania czegoś o tytule...

Honor i Miłość
Widocznie głodna byłam kolejnej romantycznej historii na tle wojny. A tytuł, choć banalny, odwołuje się do dwóch wielkich wartości. Niestety ani honoru, ani miłości w tym filmie nie widziałam. Bo czy tak pięknym słowem można nazwać całowanie się z przyjacielem przy narzeczonym, kilka godzin po zaręczynach?

Co do fabuły- bazuje na schematach, ale pomysł jest ciekawy. Dwóch przyjaciół (mam pisarskie deja vu) walczy na wojnie (ekhem) w Wietnamie. Tam Joiner (Austin Stowell) dowiaduje się, że jego wielka miłość go zostawiła. Postanawia wykorzystać tygodniową przepustkę by wrócić do Stanów i odzyskać Jane (Aimee Teegarden) . Najlepszy przyjaciel- Mickey (Liam Hemsworth) udaje się z nim w tę "ryzykowną" podróż.
Akcja jest trochę mdła, muzyka też, główne bohaterki wyglądają jak licealistki, ale obejrzałam ten film do końca, więc nie może być taki beznadziejny. To niewymagająca propozycja dla spragnionych sielankowych (lubię to słowo)  scen nad jeziorem, pocałunków i facetów w mundurach.
Awww.


Mam jeszcze ponad tydzień na oglądanie filmów. Polecacie coś?

Nie, nie chcę iść na Hobbita. 

  • Share:

You Might Also Like

4 komentarze

  1. O Czarnym Łabędziu słyszałam wiele dobrego i sama zamierzam kiedyś go obejrzeć (kiedyś oznacza w dalekiej przyszłości :D).
    Ja mogę polecić Ci film "Dzieci Swinga", ale nie wiem, czy gdzieś go znajdziesz. Jest bardzo trudno dostępny. Ja uwielbiam ten film i uważam, że jest jednym z lepszych dramatów. Poleciłabym Ci również Stowarzyszenie Umarłych Poetów, ale z tego, co pamiętam, chyba już to oglądałaś.
    "Złap mnie, jeśli potrafisz" jest bardzo ciekawym filmem, a do tego ma sporo zabawnych momentów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałem podejście do czarnego łabędzia, ale nie chciało mi się oglądać do końca.

    OdpowiedzUsuń
  3. 'Czarny Łabędź' to też pewnego rodzaju taki psychologiczny film, ja momentami nawet się stresowałam, oglądałam go bardzo dawno temu, ale zapadł mi naprawdę w pamięci, więc musiał być dobry. Pamiętam, że raz oglądałam go ze znajomymi, oczywiście było dużo gadania, więc do końca nie zrozumiałam sensu i oglądałam drugi raz. Jest dość specyficzny, ale też inny od większości, a to się ceni.
    'Miłość i honor' też oglądałam, był całkiem niezły, lekki, można połknąć na raz i nigdy nie wracać, ale czasem lubię oglądnąć po prostu coś banalnego, co dobrze się ogląda, komedię romantyczną, czy coś :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam "czarnego łabędzia" :)

    Zapraszam:
    unnormall.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń