TRAMWAJ vs. ROWER

By Marta Deląg - 20:28


Wiedziałam, że kiedyś do tego dojdzie. O moją uwagę i sympatię walczą, od kiedy tata przestał mnie odprowadzać do szkoły. Obu ich bardzo lubię i cenię. Aczkolwiek nie kryję, że czasem mam któregoś z nich porządnie dosyć. A teraz każą mi wybrać. Jednego. „Trójkąty nie są dla mnie” usłyszałam od T. Serce mnie boli, ale ich decyzja. Proszę bardzo, niech mnie przekonują! Debatę czas zacząć!

R.: Hej, kochanie. Nawet nie wiem, jak możesz się zastanawiać. Nasze rodziny znają się od zawsze. Twoi rodzice jeździli z moimi na wycieczki w góry jeszcze „za kawalera”. A pamiętasz moją babcię? Tę niską. Nie potrafiła utrzymać równowagi bez podparcia. Ale twój tata w pewnym momencie odkręcił jej boczne kółka, a ty uczyłaś się jeździć bez nich. Pamiętasz tę piękną chwilę? Pierwszy poważny sukces zaraz po tym jak nauczyłaś się chodzić.

T.: Nie słuchaj go! Chce cię wziąć na emocje. Pff, romantyk. Ja przynajmniej mam racjonalne argumenty. Po pierwsze? Co to za miłość, jak nie potrafisz zapewnić jej ochrony przez pół roku? Ze mną Martunia nigdy nie marznie i nie moknie.



R.: Chyba, że nie przyjeżdżasz przez pół godziny. Zaraz, ile razy ci się to w tym roku zdarzyło? 4? Przy temperaturze poniżej zera? A nie, raz padał deszcz. A ja? Nigdy się nie przyjeżdżam spóźniony, nie stoję w korkach, nie trzeba się przesiadać.
Ale jak już zacząłeś o pogodzie, to może też wspomnisz o luksusach, jakie zapewniasz latem? Darmowa sauna i atmosfera jak w samym środku pogo.
A ze mną? Wiatr we włosach!

T.: Polemizowałbym czy wiatr we włosach jest warty męczenia się jazdą pod wiatr. A to się zdarza o wiele częściej niż moje spóźnienia... A Martauke wraca do domu jeszcze bardziej mokra niż po spędzeniu godziny w upalne po południe w tramwaju bez klimatyzacji.

R.: Takie zmęczenie przynajmniej ma jakieś zalety. Moje Kochanie poprawi kondycję wyrzeźbi nogi i pupę, w końcu schudnie...

M.: Dzięki.

R.: Ej, przecież wiesz, że dla mnie jesteś najpiękniejsza i najdoskonalsza! Ale hasła ZDROWO i FIT dobrze się sprzedają. Tak samo jak EKO i OSZCZĘDNIE. Gdybyś oddała swoje serce tylko mi, co miesiąc, za oszczędzone z biletu pieniądze, mogłabyś pójść do teatru. Albo kupić mi w końcu dzwonek.


T.: Żebyś jeszcze bardziej denerwował ludzi?! Myślisz, że nie widzę? Jedziesz ulicą – kierowcy się irytują, wybierasz chodnik – matki krzyczą, że zabijesz im dzieci. Nikt cię nie lubi.

R.: Gdyby mój ród przestał być dyskryminowany i zrobiono w końcu ścieżki rowerowe byłoby zupełnie inaczej. Ale za to mogę zaoferować Marcie różnorodność. Codziennie może jechać inną trasą i widzieć inne rzeczy. Myślisz, że zdjęcia wrocławskich budynków tak często pojawiałyby się na jej instagramie, gdyby jeździła tramwajem?

T.: Ja jej oferuję dużo więcej niż robienie zdjęć. Może spokojnie usiąść, zjeść, przygotować się na lekcje, poczytać książkę. Aż dziwne, że jeszcze nie zrobiła listy rzeczy, które robi spędzając czas ze mną.

R.: Na szczęście wymyślono coś takiego jak audiobooki.

T.: Słuchaj sobie audiobooków jadąc kontrapasem kończącym się na środku ulicy. Ja Martuni zeskrobywał z ulicy  nie będę.

M.: Chyba już wystarczy.
Muszę iść do szkoły. Decyzję przekażę wam jak wrócę. Poczęstujcie się paluszkami i bądźcie dla siebie mili.

Naprawdę chciałabym wydać obiektywny wyrok, ale to właśnie tu i teraz natchnęło mnie, żeby go napisać. W miejscu, w którym stoję od pół godziny, bo ustąpiłam miejsca starszej pani myśląc, że do przesiadki i tam mam tylko dwa przystanki. W rzeczywistości od trzydziestu minut nie dotarłam nawet do pierwszego. Ściśnięta między kaszlącą kobietą, a chłopcem, który próbuje zobaczyć, co piszę. Zniechęcona do czytania Lalki, bo nie łatwo przewracać strony tej cegły trzymając się jedną ręką żółtej rurki i usiłując dokończyć jedzenie marchewki. Żeby zdrada nie bolała za mało, T. postanowił zesłać na mnie uroczą panią Kanar, która zwracając się do mnie per „pani Martusiu” ze smutnym uśmiechem wypisuje mi mandat za brak karty miejskiej. Wyjęłam ją, bo przecież cały tydzień jeździłam rowerem.

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze