Kiedy moi przyjaciele leżą sobie na słonecznej plaży, ja przejeżdżam przez deszczową Polskę w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Jest już wieczór, udało nam się znaleźć wolne pokoje. Jestem czyściutka i nareszcie wypoczęta. Oglądam zdjęcia z dzisiaj i myślę, że może za bardzo narzekałam, bo wbrew pozorom zobaczyłam kilka fajnych miejsc.
Pobudka, pożywne śniadanko, za bardzo pożywne. Czuję się tak ciężka, że rezygnuję z porannego biegania. Pada drugą dobę. Decydujemy się złożyć namiot i opuścić kemping.Dojeżdżamy do Obry, chcemy zobaczyć kościółek. Trafiamy na pogrzeb. Potem dojeżdżamy do Wolsztyna, a tam jedyne w Polsce parowozy! Można zobaczyć je z zewnątrz i wewnątrz, a nawet być świadkiem uruchomienia jednego z nich!
lubię pociągi :) |
"Ale na pewno nie ruszy?" |
Rogalin
Byłam tam 3 lata temu, widziałam najstarsze w Polsce dęby (Lech, Czech i Rus) i zapamiętałam piękny pałac, którego nie mieliśmy już siły zwiedzić. Tym razem chcemy nadrobić zaniedbanie. Okrążamy budynek dookoła, by znaleźć wejście. Przyczynia się to do naszego zmoknięcia, ale możemy podziwiać zabytek z każdej strony. Również tej mniej przyjemnej. Mimo niedawnego remontu w niektórych miejscach z pałacu sypie się tynk, a nawet rośnie grzyb. W końcu dochodzimy do kas. Wchodzę, ucieszona, że w końcu zobaczę wnętrza w jakich mieszkali magnaci, a tu "zapraszamy w 2015r. Trwa remont". Pech
ogródek równie ładny jak pałac
|
nie jestem zwolenniczką mojej mordy (w dodatku mokrej) przysłaniającej architekturę, ale to tata miał władzę nad aparatem |
Kórnik
Miasto słynne z gruszek na wierzbie. I właśnie w celu ich zobaczenia kupujemy bilet do parku.
Tu miało być zdjęcie owej niespotykanej rośliny,
zamiast niego tabliczka z wyjaśnieniem dlaczego go nie ma.
Mówiłam już, że mam pecha?
|
W parku spędzamy 15 minut, bo znowu zaczyna padać. Próbujemy znaleźć "dąb katyński", ale tam gdzie prowadzi drogowskaz trwa jakiś remont. Brzmi znajomo? -.-
Na szczęście w owym mieście oprócz drzewa, którego nie ma, jest też pałac magnacki. Całkiem ładny, neogotycki, z wieżyczką i mostem zwodzonym. Lubię takie urokliwe budynki :)
Poza niemiłym wrażeniem jakie robi obsługa muzeum mieszczącego się w budynku ("bilet rodzinny przysługuje małżeństwu z dwójką dzieci, a nie jednemu rodzicowi z trójką"), jestem dość usatysfakcjonowana odwiedzeniem tego miejsca. Stare, rzeźbione meble, portrety, militaria, "rzeźby na sufitach"... Zawsze chciałam mieszkać w takim miejscu.
Zdjęć nie mam zbyt wiele, bo po zrobieniu słit foci w lustrze w wersji lux biega za mną pani ze słowami "proszę wyłączyć ten aparat".
so much swag |
takie filcowe kapciuszki musi nałożyć każdy z odwiedzających muzemu |
W ramach biletu możemy odwiedzić też powozownię, a tam zobaczyć karety, którymi podróżowali właściciele zamku.
Poznań mijamy, bo tata nie chce stać w korkach, Gniezno widziałam 3 lata temu. Zostajemy w Licheniu, w którym co prawda też już byłam, ale gdzieś trzeba przenocować. W końcu suchy, ciepły własny pokój. Chwilię piszę, chwilę czytam i zasypiam.
0 komentarze