-Lepiej się obudź, bo tata jedzie na narty- te słowa wyrwały mnie ze snu o 6:30.
Czyli jednak 7% moich ferii spędzę tam, gdzie powinnam :)
Jedziemy do Czarnej Góry!
mgliście |
W tle chyba Kłodzko |
Podziwiając góry jednocześnie niepokoiłam się, gdyż zbliżaliśmy się do celu, a ja jeszcze nie zobaczyłam ani grama śniegu. Musiałam zadowolić się tym sztucznym. Za to pogoda była wspaniała. Pierwszy raz nawet nie musiałam ubierać rękawiczek.
Wiatr we włosach, muzyka w uszach, błękitne niebo, białe obłoczki i góry! |
Kto by pomyślał, że to wyciąg na stok narciarski? |
wiewiórka na nartach |
Jeżeli jest czynność, którą wolałabym wykonywać, zamiast jeździć na nartach to lecieć na paralotni! |
jeszcze więcej endorfin w gorącej czekoladzie! |
Kiedy śnieg zaczął być błotem... |
...doceniłam rozpikselizowanego osobnika jadącego przede mną będącego moim młodszym bratem... |
...bo pokazał mi dwie piękne, długie, bialutkie trasy. |
Uśmiech na twarzy, zatkane uszy.... |
i gleba! |
Przynajmniej tyle :D |
4 komentarze
Ja weekend spędziłam we Wrocławiu :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia i zazdroszczę tej czekolady ;)
Pierwsze zdjęcia najbardziej mi się podoba. Na nartach jeszcze nigdy nie byłam.
OdpowiedzUsuńOo, Kłodzko :)
OdpowiedzUsuńTej zimy w ogóle na stokach nie za ciekawe warunki :/
pierwsze zdjęcie - wspaniały widok!:)
OdpowiedzUsuń