Wracam na bloga!
Spróbuję krótko opisać przyczynę mojej nieobecności. Spełniałam kolejne marzenie z mojej dłuugiej listy- wzięłam udział w pierwszej w życiu wymianie!
Dzień 0
Moją wymienniczką została Julia z Niemiec. Przed jej przyjazdem miałam małe obawy. Przede wszystkim czy się dogadamy- w obu sensach tego słowa.
Pojechałam po nią na dworzec. Jechali 16 godzin. Wróciłyśmy do domu zaledwie na chwilę. Zjedliśmy tradycyjny, polski rosół i pojechałyśmy na drugi koniec miasta (Złotniki) na piknik. Ja i kilka osób uwinęliśmy się wraz z zachodem słońca. Postanowiliśmy pokazać naszym Niemcom Wrocław nocą. Niestety o tej porze nie udało nam się wejść na dach Renomy, ale z dołu też mogliśmy podziwiać iluminowaną operę, Rynek, Plac Solny i Jatki. Potem wróciłyśmy do domu na szybką kolację i od razu zasnęłyśmy.
Dzień 1
W związku z tym, że w tym tygodniu w mojej szkole organizowane było 20-lecie wymian to gościliśmy ludzi z Francji, Izraela, Ukrainy i 3 różnych szkół z Niemiec. Pierwszego dnia nas uroczyście powitano, a potem mieliśmy się poznać dzięki zabawom integracyjnym. Następnie poszliśmy zwiedzać Uniwersytet Wrocławski. Niestety na jego temat nic dzisiaj nie napiszę, bo po pierwsze to ma być krótki wpis, a po drugie miałam zadanie stać i opowiadać grupom o tym budynku.
Potem mieliśmy czas wolny. Poszliśmy na rynek na lody. Tam spotkaliśmy świeżo przybyłych Francuzów i z nimi poszliśmy dalej zwiedzać miasto: wyspy, Ostrów Tumski, park Słowackiego. Nie wiem skąd nasi koledzy z Niemiec wzięli jeszcze energię na zakupy w Galerii, gdy ja z polskimi koleżankami przez 1,5 godziny siedziałam na ławce i odpoczywałam.
Dzień 2
Rano jak zwykle ok. 40 minut jechałyśmy do szkoły. Niezwykle pozytywnie zaskoczyło mnie to, że przez ten czas miałyśmy o czym rozmawiać. Po niemiecku. I się rozumiałyśmy! A nawet jeśli nie, to z pomocą przychodził angielski, albo gesty. Tak, chyba najwięcej radości i dumy dało mi to, że potrafiłam rozmawiać na poważne tematy z Niemką.
W szkole mieliśmy różne warsztaty: muzyczne, artystyczne, teatralne. Ja byłam na tanecznych. Uczyliśmy się krakowiaka.
W południe rozpoczęła się gala. Była bardzo ładna: dużo przemówień, występów, wspomnień z tych 20 lat. Najbardziej podobał mi ukraiński taniec tradycyjny i mix tańców pokazany przez Francuzów.
Po gali dużą, międzynarodową grupą poszliśmy na pizzę, a potem na dach Sky Tower. Pogoda się popsuła i miałam wielką nadzieję na zobaczenie burzy z 202 metrów, ale nie było nawet jednej malutkiej błyskawicy.
Kiedy robiłam zdjęcie na dole, w środku, to było bardzo ładnie widać góry. Niestety, cały czas aparat (no dobra, telefon) brał ostrość na szybę :( |
Potem się rozdzieliliśmy. Moja czwórka postanowiła "zwiedzić" jeden z najstarszych domów handlowych we Wrocławiu- Renomę. Julia zachwyciła się Sinsay'em i następnego dnia wiele jej koleżanek chciało pójść do tego billig i toll sklepu, którego nie ma w Niemczech.
Miało być krótko- będą 3 wpisy, a za 4 tygodnie kolejne z Niemiec :)
Miało być krótko- będą 3 wpisy, a za 4 tygodnie kolejne z Niemiec :)
1 komentarze
Ja byłam na wymianie w Grecji parę lat temu :) Te wymiany to świetna sprawa, o ile trafi się na fajną osobę.
OdpowiedzUsuńJa po niemiecku chyba nie dałabym rady się dogadać (jedynie po angielsku), uczę się go 3 lata, ale znam tylko minimum z minimum i jakoś nie przepadam za tym językiem, także podziwial :)