Wypoczęta po podróży i pierwszym dniu w Niemczech z samego rana udałam się na pyszne śniadanko. Zjadłam muesli z truskawkami. (Te owoce były wszechobecne w domu, w którym mieszkałam!). Pełna sił poszłam z moją niemiecką koleżanką na przystanek. Autobus, którym jechałyśmy nie wyglądał jak nasz publiczny, raczej jak autokar. Na pewno dużą jego zaletą jest to, że można się w drodze zdrzemnąć. Gdy dojechałyśmy do Einstein Gymnasium okazało się że jako nieliczne wybrałyśmy ten środek transportu. Na szkolnym dziedzińcu stało kilkaset rowerów!
Wnętrze szkoły spodobało mi się ze względu na kilka rzeczy. Po pierwsze- ogromne okna z widokiem na roślinność w salach. W klasach jest jasno i ładnie. Po drugie układ szkoły (te kwadraty, tarasy (?) widoczne na drugim zdjęciu). Nie trzeba iść z końca korytarza na drugi, żeby np. wyznać komuś miłość. Wystarczy dojść do tarasu i można krzyczeć. Pewnie i tak nie rozumiecie o co mi chodzi, więc chociaż zadowólcie się ich ładnym, kreatywnym wyglądem. Trzecią, cudowną rzeczą jest pokój z sofami- przeznaczony dla 11 i 12 klas, który my, Polacy bezczelnie sobie zajęliśmy, by móc spać, podczas, gdy nasi partnerzy mieli lekcje.
To tylko niewielka część jednośladów, które stały pod szkołą. |
Chcę to w mojej szkole! |
Mają też ładne szafki |
i telewizor z zastępstwami |
Z czym wam się kojarzy ta stołówka? |
Najpierw zostaliśmy serdecznie i smacznie powitani przez władze szkoły. Potem część z nas udała się na lekcje. Mi trafiła się fizyka, temat "Energie und Arbeit". Dzięki temu, że już go znałam, miałam wrażenie, że wszystko rozumiem :)
Potem niektórzy z Niemców mieli test z chemii, więc my mieliśmy czas wolny. Spędziliśmy go na spaniu w pokoju z sofami i spacerowaniu. Ostatnie 2 lekcje to był francuski.
Po lekcjach poszliśmy na "tradycyjny", niemiecki obiad, czyli Kebap. A potem poszliśmy odwiedzić burmistrza miasta. Po drodze weszliśmy jeszcze na wieżę widokową.
der Schuebaum |
Tym mostem można przejść do Francji |
Burmistrz Kehl opowiedział nam krótką historię miasta, które przechodziło z rąk niemieckich do francuskich i z powrotem. Największą atrakcją dla nas były chyba soki, woda i szklanki w kształcie kieliszków oraz mikrofony.
W toalecie u burmistrza... |
regionalne piwo |
W związku z tym, że z Michaliną miałyśmy dość leżenia na trawie postanowiłyśmy przejść przez most łączący Kehl ze Strasbourgiem. W ten sposób znalazłyśmy się we Francji, na przedmieściach miasta. Były tam ogromne trawniki i różne instalacje. Cieszyłyśmy się jak dzieci odkrywając kolejne miejsca.
w tle Schwarzwald |
Ren |
pierwsze zdjęcie we Francji! |
czekam... |
wejście do Kinder Traum |
Jednak zachciało mi się leżeć na trawie :) |
3 komentarze
fajne zdjęcia :) zapraszam do siebie :) http://indeed-prodigy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBardzo fajne zdjęcia. Będzie co wspominać.
OdpowiedzUsuńSzafki mają świetne :D
OdpowiedzUsuńŁadne zdjęcia :)
Co do Twojego pytania- na trzecie imię mam Agnieszka :)