Kiedy Ula spytała mnie czy chcę jechać na Lednicę, odpowiedziałam po prostu "tak". A dopiero potem zaczęłam się zastanawiać, co ja najlepszego zrobiłam. Przecież mam już plany na sobotę. No i co to właściwie jest ta Lednica?! Żeby się przekonać, że moja spontaniczna decyzja wcale nie jest taka głupia, wygooglałam sobie plan dnia - koronka, modlitwy, msza, modlitwy. Yhhyym. 20 godzin klęczenia na ściernisku i powtarzania "Módl się za nami"?
Czyżby kilkadziesiąt tysięcy ludzi jeździło tam co roku za karę?
Ale już było za późno, żeby się wycofać. Tak jak przed pierwszą wymianą, powiedziałam sobie: "Najwyżej będzie to pierwszy i ostatni raz. Może chociaż będziesz miała ładne zdjęcia na insta."
Przybyłam, zobaczyłam, przeżyłam
I mogę Wam w końcu powiedzieć co to jest ta Lednica.
Lednica to nie miasto, nawet nie miejscowość. Tylko jezioro.
Prawdopodobnie Mieszko I przyjął tam chrzest.
A jakieś 1001 lat później ojciec Jan Góra wymyślił, że na polach wokół niego może spotkać się co jakiś czas młodzież, żeby się wspólnie pomodlić.
To błoto, pot, kurz i ogromne szczęście.
To tysiące młodych potrafiących się bawić pijąc tylko wodę.
Ale to też ludzie nieznający Boga, siedzący w lesie, którzy usłyszeli, że są "na maxa ukochani przez Boga" (słowa koleżanki-ewangelizatorki), a potem poszli do spowiedzi. Pierwszy raz od lat.
To upał i ludzie wyglądający jak ziemniaki na ognisku zawinięte w sreberko.
To spersonalizowane przesłanie papieża Franciszka.
To tysiąc spowiadanych osób w jednym czasie w "konfesjonałach" będących trawą.
To piękne pieśni i fantastyczne tańce - skakańce.
Ilość endorfin - większa niż po zumbie.
Trzęsienie ziemi wywołane "hopsaniem" - jakieś 4 w skali Richtera.
To ciągłe procesje i widowiska na Drodze Trzeciego Tysiąclecia: harcerze, tancerze, żołnierze, księża, dzieci, niepełnosprawni. Kilkanaście tysięcy osób!
To ziemia przywieziona z całej Polski i świata.
Z Jerozolimy "spadła" z nieba. |
To brama-ryba, przy której wszystko się dzieje i przez którą przechodzi się na zakończenie spotkania (godzina czekania dla 20 sekund tej przyjemności).
To cudowna atmosfera.
To łzy szczęścia.
To fabryka endorfin napędzana przez Ducha Świętego i 120 tysięcy uśmiechów.
0 komentarze