Ostatnio usłyszałam zdanie, które chodzi za mną już od tygodnia.
"Jesteś średnią osób, z którymi najczęściej przebywasz"
Odnosi się to zarobków, stylu życia, języka, wagi, poglądów... właściwie wszystkiego. I zauważyłam, że tak faktycznie jest. Kiedy rok temu usłyszałam słowo "beka" stwierdziłam, że nigdy go nie użyję, bo brzmi strasznie. Ale gdy wszystkie bliskie mi osoby (po za rodziną na szczęście) miały BEKĘ, to nawet nie zauważyłam, gdy też miałam.
W podstawówce wszystkim moim koleżankom podobał się ten sam chłopak. Mi też.
Inni mają na mnie wielki wpływ. Dlatego tak bardzo muszę się pilnować i znajdować w dobrym otoczeniu. Zdaję sobie sprawę z moich wad. Zrobiłam listę, nad czym powinnam popracować; jaka chciałabym być. A później poszukałam tych zalet wśród moich znajomych i zapisałam pomysły, w jaki sposób mogłabym spędzić z nimi więcej czasu.
Przykład:
wolne, wyraźne mówienie- K.- więcej rozmawiać w szkole
regularne ćwiczenia- M.- częściej zapraszać do siebie
nauka języków- K.- spotkać się w ferie, pisać na fb
pewność siebie- D.- częściej rozmawiać, ewentualnie pisać
Swoją listę zrobiłam w środku nocy, gdy nie mogłam zasnąć. Pozytywnie zaskoczyło mnie, ilu wartościowych, wspaniałych ludzi mnie otacza. Może takie grupowanie ludzi wydaje się wam bardzo egoistyczne. Tak jakbym chciała z nich wyssać tylko to, co może mi się przydać. Ale bardzo staram się żyć w zdrowych relacjach: mieć zawsze czas na rozmowę, spotkanie, choćby chattowanie. Nawet (a raczej- w szczególności), gdy to nie ja, a on/ona mnie potrzebuje.
wolne, wyraźne mówienie- K.- więcej rozmawiać w szkole
regularne ćwiczenia- M.- częściej zapraszać do siebie
nauka języków- K.- spotkać się w ferie, pisać na fb
pewność siebie- D.- częściej rozmawiać, ewentualnie pisać
Swoją listę zrobiłam w środku nocy, gdy nie mogłam zasnąć. Pozytywnie zaskoczyło mnie, ilu wartościowych, wspaniałych ludzi mnie otacza. Może takie grupowanie ludzi wydaje się wam bardzo egoistyczne. Tak jakbym chciała z nich wyssać tylko to, co może mi się przydać. Ale bardzo staram się żyć w zdrowych relacjach: mieć zawsze czas na rozmowę, spotkanie, choćby chattowanie. Nawet (a raczej- w szczególności), gdy to nie ja, a on/ona mnie potrzebuje.
Zresztą zazwyczaj wystarczy mi tylko obecność np. koleżanki, która uwielbia uczyć się języków i właśnie zdała CAE, a za pół roku chce robić certyfikat z niemieckiego na poziomie C1, żebym po powrocie do domu odpaliła Memrise i przypomniała sobie kilka słówek, albo włączyła jakiś film w oryginale.
Dlaczego wszyscy coachowie na spotkaniach motywujących opowiadają o swoich dokonaniach? Inspirują, motywują, pokazują, że to jest możliwe. Jeśli on może, ja też! Po takich spotkaniach ma się wrażenie, że można góry przenosić. Ale ta cudowna, motywująca bańka pęka po kilku dniach. Bo mój mentor jest już daleko, ktoś inny go oklaskuje.
Ale przecież wokół jest tylu inspirujących ludzi, którzy mają marzenia, pasje, są ambitni, szczęśliwi, kreatywni. Może nie przemawiają przed milionami, ale swoim życiem i zachowaniem motywują. Wystarczy znaleźć się w ich otoczeniu.
Nie widzisz takich?
Zapisz się na jakieś zajęcia. W szkole, na uczelni, do Domu Kultury... Właśnie poza obowiązkowymi zajęciami spotyka się takich wariatów-pasjonatów.
Innym miejscem są blogi.
Ostatnio wpadłam w wir tych podróżniczych.
Spłukana dziewczyna dziś wyruszyła w podróż dookoła świata. (Polecam archiwum bloga), a grupa znajomych Wrocławian właśnie wróciła ze swojej "wycieczki"- 50 tysięcy kilometrów, 29 krajów na 4 kontynentach (http://www.przez-kontynenty.pl/). Moim odkryciem miesiąca jest The Adamant Wanderer piękny, dwujęzyczny blog o dwóch najlepszych rzeczach na świecie jedzeniu i podróżowaniu.
Małe tripy i podróże dookoła świata, wyprawy autostopowe, czatowanie na tanie bilety, zagraniczne znajomości, piękne zdjęcia i jeszcze lepsze wspomnienia. Trochę żyję życiem tych ludzi i chociaż teraz, póki jeszcze nie mam 18 lat, moja mama skutecznie blokuje większość moich pomysłów, to i tak motywacja jaka we mnie rośnie po przeczytaniu o podróżach innych, sprawia, że już robię coś w kierunku spełnienia moich marzeń: uczę się języków, staram się mieć dobrą kondycję i zdrowo odżywiać, lubię odkrywać wszystko co nowe: jedzenie, miejsca (nawet jeśli są bardzo blisko), oszczędzam, uczę się fotografii i próbuję być pewniejsza siebie oraz przekraczać strefę komfortu.
Nawet gdyby moje wielkie plany z jakichś powodów nie wyszły (np. (odpukać) wyjazd z kraju, tak jak kilkadziesiąt lat temu był bardzo utrudniony, albo (jeszcze mocniej pukać) bym poważnie zachorowała), to nigdy nie będę żałować tego co zrobiłam by je spełnić. Bo umiejętności zostaną.
Nie jestem idealna, ale z ludźmi którzy mnie otaczają do perfekcji niewiele nam brakuje.
0 komentarze