podsumowanie roku 2013

By Marta Deląg - 22:32

"13" na końcu tej cyfry na pewno nie była dla mnie pechowa. To chyba najlepszy z dotychczas przeżytych przeze mnie lat. Bardzo podobny do 2010, a jednak lepszy.




Zaczęty w gronie tych samych od lat, wspaniałych przyjaciół.
Po zabawie wszyscy wzięliśmy się do pracy. Pierwsze 3 miesiące były bardzo ciężkie. Dziś, mając przed sobą perspektywę jeszcze kilku wolnych dni, nie mogę się nadziwić jak udało nam się ze wszystkim wyrobić w tak krótkim czasie.
Całą zimę (a była ona w tym roku długa) się uczyłam. W międzyczasie zrezygnowałam z harcerstwa i zajęć teatralnych, a zapisałam się na wolontariat do Młodzieżowego Centrum Informacji i Rozwoju. Byłam też kilka razy w skateparku. Bardzo mi się podobało, a jednak przez cały rok, mimo comiesięcznych planów nie udało mi się tam wrócić.


Ciekawiej zrobiło się w kwietniu. Najpierw egzamin DSD, potem gimnazjalne. W międzyczasie chodzenie na drzwi otwarte i urodziny przyjaciółki. Wtedy też zaczęłam biegać.
W maju miałam bierzmowanie, a kilka tygodni później byłam świadkiem na innym bierzmowaniu. Pojechałam też na jeden z niewielu wyjazdów ze szkoły, ale zdecydowanie najlepszy.


Pogoda była piękna. W dzień słuchaliśmy wykładów o astronomii, szwendaliśmy się po górach, widzieliśmy kopalnię kwarcu; w nocy patrzyliśmy w gwiazdy. Nigdy nie widziałam ich tak wielu jak w Górach Izerskich. Przeszłam 14 km z ciężkim plecakiem i wytrzymałam 5 dni na dwóch posiłkach ,śpiąc maksymalnie 5 godzin dziennie. A wróciłam pełna energii.

Nie miałam przed sobą już żadnych egzaminów. Zaczęłam cieszyć się życiem, a dobry nastrój bez większych przerw utrzymuje się do dziś. W czerwcu dowiedziałam się, że wszystkie "naukowe" postanowienia noworoczne się spełniły. 


Jak dobrze bawiłam się na balu gimnazjalnym, opisuje powyższe zdjęcie. W szpilkach czy na boso- było świetnie. Nawet nikt opuścił sali po "Someone like you" w wykonaniu moim i czterech przyjaciółek. 
Potem musiałam rozstać się z klasą, którą bardzo lubiłam i szkołą, którą lubiłam nieco mniej. Zaniosłam dokumenty do liceum i zaczęłam zasłużone wakacje.
Na sam początek pojechałyśmy z dziewczynami do Krakowa. 


Co było potem, mogliście przeczytać w wakacyjnych wpisach na blogu. Najbardziej podobało mi się w Wilanowie i Pętli Boryszyńskiej. Okazało się, że wieś jest spoko, a nocy może się równać tylko z górami. Właśnie, założyłam bloga!  Poza tym jak co roku do najlepszych dni zaliczam Festiwal Życia.

We wrześniu zaczął się nowy rozdział mojego życia. Poza tym, że zaczęłam nosić soczewki i zapisałam się na chiński- zmieniłam szkołę. Podobno liceum to najpiękniejszy czas. Na razie nie zaprzeczam. Tak jak w 2010 r. dużo się zmieniło, ale wtedy był to dość bolesny szok. Tym razem podjęłam dobrą decyzję. 
Przez większość jesieni i zimy była piękna pogoda. Może jej zawdzięczałam ciągłe szczęście.


A może byli to ci wszyscy wspaniali ludzie, których przez te 3 miesiące poznałam więcej niż przez ostatnie 3 lata? A ze starymi spotykałam się od urodzin do urodzin, czyli dość często. Na zjeździe Niniwy zobaczyłam też tych (prawie) wszystkich cudownych ludzi z wakacji.

Na pewno była to aktywniejsza połowa roku. Większość wydarzeń opisałam na blogu. Poza aktywnością kulturalną zaczęłam trochę więcej się ruszać: poznałam bliższą i dużo dalszą okolicę jeżdżąc rowerem, odkryłam zumbę, 2 razy byłam w górach, jak było ciepło często grałam w kosza, wciąż biegałam, wzięłam udział w dwóch wrocławskich biegach, dużo chodziłam, podnosiłam ciężarki (umiem już sama otworzyć wodę ;), kilka razy wybrałam się na lodowisko i siłownię, dwa razy byłam na laser tagu. 

Poza tym odwiedziłam z klasą henrykowski klasztor i planetarium w Chorzowie. 



W grudniu znowu się dużo uczyłam. Wyników egzaminów semestralnych jeszcze nie ma, więc nie wiem, czy mogę je zaliczyć do sukcesów, czy porażek.
To był cudowny rok. Spełniłam 12/15 postanowień i aż 8 rzeczy z listy marzeń. W chwili obecnej żałuję tylko jednej decyzji.
W 2014 planuję zobaczyć w końcu trochę zagranicy i wyjątkowo móc odhaczyć postanowienie dotyczące regularnej nauki słówek. Czuję, że spełni się też kilka mniejszych marzeń. No i mogłabym się zdrowiej odżywiać. Poza tym nic się nie musi zmieniać. Chętnie pożyję jeszcze swoim życiem.

Dni są coraz dłuższe i nadal piękne. Życzę wam, żeby to był piękny rok!

  • Share:

You Might Also Like

0 komentarze